piątek, 30 marca 2012

Co z tym ogrodem?


Wczoraj wróciłam z Warszawy. Na niektórych rondach kwitną już żółte forsycje, a u mnie ciągle przedwiośnie. Tak bardzo tęsknię za pracą w ogrodzie... za swoją lawendą i tarasem, na którym kawa smakuje najlepiej... Szkoda, że po krótkim ociepleniu, znów robi się coraz zimniej, a pierwsze ślady wiosny są jakieś takie mizerne.
Tymczasem na facebooku w rozkwicie klimaty jajeczne http://www.facebook.com/groups/130578673682919/ , do których w tym roku zdecydowanie się nie przyłączę. W schowku mam ozdobione jaja chyba we wszystkich dostępnych rozmiarach i będę miała z czego wyprodukować świąteczne dekoracje. Chociaż nie... może skuszę się na wydmuszkę z motywem lawendy, tak bardzo mi jej teraz brakuje - a właśnie - przypomniałam sobie o zapasie pokrojonych kwiatów i listków, które trzymałam w zamrażarce na czarną godzinę. Zrobię lawendowo - cytrynowe ciasteczka i może chociaż przez chwilę uda mi się poczuć ten charakterystyczny zapach lata... Podmuch z piekarnika, to wprawdzie nie to samo co dotyk promieni słońca, a nawiew z termoobiegu trudno nazwać "muśnięciem na skórze", ale zawsze to coś: jak się nie ma co się lubi, to się bierze, co się ma ;)

 

3 komentarze:

  1. U mnie też wszystko z opóżnieniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. W moim ogrodzie wiosna tylko w baziach siedzi. Pewnie jej tam ciepło...

    OdpowiedzUsuń
  3. My mieszkamy w lasku to u nas oprócz zeschniętych liści dębu, które uporczywie wiszą od tamtego roku na gałęziach i niezliczonej ilości igieł sosnowych, które i tak zostały już po zimie wygrabione przez nas, to przyznaję, że niewiele innych symptomów przyrody widać na naszej działce.. jakoś i mnie smutkiem napawa widok mizerny trawnika i krzewów.. gdzie ta wiosna:)?

    OdpowiedzUsuń