niedziela, 11 listopada 2012

Decoupage under varnish czyli powrót do źródeł

 Kiedy pomysł Chińczyków został podchwycony przez Wenecjan i meble zaczęły być ozdabiane wycinankami z papieru, nie było kopiarek, kserokopiarek czy innych udogodnień techniki, pozwalających na odbijanie obrazków w dowolnej liczbie egzemplarzy. Jak wiec odbywało się ozdabianie? Otóż kopiści odrysowywali kontury, później inni czeladnicy kolorowali je i tak metodami małej manufaktury powstawało dzieło sztuki użytkowej. Tylko Maria Antonina mogła pozwolić sobie na (jakże beztroskie i zarazem bezmyślne) niszczenie nożyczkami malowideł Watteau czy Boucher'a. Jednak zanim decoupage stało się wyrafinowaną rozrywką królowych, takich jak Maria Antonina (Marie Antoinette) czy królowa Wiktoria (Victoria Quinn) i ich dam dworu oraz królewskich nałożnic, jak np. najsłynniejsza metresa Ludwika XV Jeanne Antoinette Poisson, bardziej znana jako markiza Pompadour (Marquise de Pompadour) lub pani Pompadour (Madame de Pompadour), była to l'arte del povero - sztuką biednych ludzi. [Choć biednych chyba raczej z punktu widzenia królewskiego dworu, gdyż jako dyplomowany kulturoznawca z całą odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że na meble zgodne z najnowszym krzykiem mody, nie było stać prawdziwego biedaka. Chodziło raczej o klasy społeczne, które nie zaliczały się do arystokracji, jednakże miały aspiracje, by podążać za modą dyktowaną przez dwór królewski i jego otoczenie].
Pudełko przedstawione na zdjęciach miało skazę na górze wieczka, ale dla mnie stanowiło nowe wyzwanie, dlatego przeznaczyłam je na swoje potrzeby. Zresztą małe uszczerbki czy ślady rozsychania się drewna, które pojawiają się czasem po kilku latach, zwykłam pozostawiać bez naprawy. Dlaczego? To widome znaki czasu.  Mimo najlepszych metod, technik i warsztatu, nigdy nie wyprzedzimy natury w "niszczeniu" rzeczy. To taka "historyczna" patyna, która nadaje indywidualny charakter przedmiotom. Postarzając je nie jesteśmy w stanie uzyskać tak naturalnego efektu, jaki powstaje na skutek używania i działania czasu.
Pudełko zostało wykonane za pomocą połączenia moich własnych metod i najszlachetniejszych, wielowiekowych tradycji. Ręcznie kolorowane ryciny, jak to dawniej bywało, zdobią skrzynkę jak przystało na prawdziwy "decoupage under varnish" czyli pod lakierem. Chociaż zrobiłam ją prawie dwa lata temu, co jakiś czas przypominam sobie o tym, żeby położyć kolejną, cieniutką warstwę lakieru. Tylko cienkie warstwy, które mają czas na dokładne wysychanie (nie więcej niż 2 warstwy dziennie), gwarantują, że przedmiot pozostanie jasny i nie będzie gwałtownie żółknąć. Oczywiście nie mówimy tu o użyciu lakieru poliuretanowego, który żółknięcie przedmiotów gwarantuje (i to na poczekaniu!) ale o wodnym lakierze akrylowym (spotyka się też nazwę lakier akrylowy na bazie wody). Nie ma znaczenia czy wybierzemy wersję błyszczącą, matową czy też pośrednią - satynową. Jedynymi czynnikami wpływającym na żółknięcie pracy jest sposób nakładania i... czas. Gwałtowne przyspieszanie procesów np. wysychania, nigdy nie działa na korzyść. Lepiej jest rzecz odłożyć i pozwolić jej dojrzeć w sposób naturalny.



2 komentarze: