wtorek, 24 lutego 2009

Kafelkarze i cała reszta...

Wykańczanie mojego różanego domku idzie jak przysłowiowa "krew z nosa". Dziś dowiedziałam się, że kafelkarz którego zatrudniamy, porysował mi czarno-białe retro płytki w łazience na górze. Wyglądają tak, jakby ktoś kazaczoka na nich tańczył i to stepując na "szpilkach".
Jestem wściekła na wszelkich pożal się Boże majstrów, kafelkarzy i innej maści "fachowców", na których jestem (niestety) skazana. Frustrują mnie do granic.
Ów pan kafelkarz winien jest mi więcej, niż moje sprowadzane na zamówienie płytki... Kiedyś, na początku naszej współpracy, zamówił u mnie rozkładaną ikonę i wieszak na ręczniki papierowe. Ikonę wykończyłam złotem, każdą ryskę przeciągnęłam złotą lub srebrną konturówką, przyłożyłam się też do wieszaka, a on wziął oba przedmioty pod pachę i chwalił się potem znajomym, że sam zrobił tą "dekupację".




Nie dostałam nawet zwrotu za materiały.
Samo życie...
Jednak pan i władca zdecydował, że to tylko moja sprawa i postanowił kontynuować współpracę z panem kafelkarzem. Skutki można zobaczyć w łazience na górze. Rysa na rysie, a pan kafelkarz nadal bezkarny...

6 komentarzy:

  1. Współczuje walki z tzw. fachowcami , sama przez to przechodzilam 1,5 roku temu a wciaz na sama mysl mnie trafia .... trzymaj sie

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba wiele nas łączy ;), ale każdy kto buduje lub remontuje wyciąga dość podobne wnioski.
    Kilka lat marzeń, potem planowanie, załatwianie, a w końcu urealnienie swoich wizji... i taka porażka w najmniej spodziewanym momencie. A odwrotu nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, "fachowcy" to jakaś osobna kategoria ludzka. Żeby opisać moje z nimi przygody to bym musiała chyba założyć osobnego bloga. A już najgorsze, co może się przytrafić to tępy fachowiec. Np. taki co po wymianie rurki w junkersie podłącza zimną wodę w miejsce ciepłej i odwrotnie... Naprawdę współczuję Ci, zwłaszcza, że nie możesz go wywalić i zastąpić kimś bardziej myślącym, co by należało niezwłocznie. No bo zreformować to to się nie da...
    Z rzeczy miłych - bardzo piękny zegar - ten z najpierwszego zdjęcia w blogu. Śliczny!
    Pozdrawiam Cię serdecznie, Paulina

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne rzeczy robisz :) Mistrzostwo świata :) Myślałam, że zobaczę tu jeszcze tę malowaną przez Ciebie ramkę :)
    Pozdrawiam serdecznie i będę do Ciebie zaglądać - jeśli nie masz nic przeciwko :)
    Elle

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że spodobały się Wam moje prace. Można je zobaczyć przede wszystkim tu: http://picasaweb.google.pl/handmadepaniB
    i na paru forach decoupage'owych.
    Ramki/ramek tam raczej nie uświadczysz (no... może z wyjątkiem jednej...). Jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, że mój fanatyzm w przerabianiu ramek może być dla kogoś interesujący. Kupuję je w sklepie po 5 zł, lub zbieram po rodzinie, albo szukam okazji i przerabiam nie do poznania z użyciem farb akrylowych i porporiny w płynie.
    Ps. Niestety pana k. zastąpić się nie da. Wąż czuje do niego dziwny sentyment, a może zwyczajnie boi się zatrzymania niektórych prac? W każdym razie jestem na niego skazana jeszcze przez minimum dwa miesiące.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam bardzo podobnie z ramkami :) też mam ich całe mnóstwo i większość jest przeze mnie przemalowana :)

    OdpowiedzUsuń